TEREN WSPÓLNY. Kuratorzy: Tim Etchells, Marta Keil, Grzegorz Reske

W 2020 roku kuratorzy programu rezydencyjnego zaprosili twórców i twórczynie do rozmowy o tym, na jakich warunkach możliwe jest dzisiaj ustalanie przestrzeni tego, co wspólne. Artyści przyglądali się sposobom, w jakie negocjujemy wspólną przestrzeń, i zadawali pytania o to, do kogo właściwie należy teren wspólny? Kto wyznacza jego ramy i wyrysowuje granice? Z kim podejmujemy rozmowy i ustalamy zasady? Kogo nigdy tutaj nie wpuścimy?
8 maja 2020 roku mieliśmy uroczyście rozpocząć publiczne prezentacje, jednak pandemia – lockdown – zmusiła nas do tymczasowej zmiany planów: skoro na Emilii Plater chwilowo wstęp wzbroniony, zaprosiliśmy was na #terenwspólny – serial trailerów Komuny Warszawa.

Idiom: Teren wspólny

Obszar wyrysowany na mapie albo wyznaczony przez codziennie wydeptywane ścieżki biegnące środkiem trawnika. Precyzyjnie ogrodzony bądź poddawany ciągłym negocjacjom. Z kim podejmujesz rozmowę i ustalasz zasady? Co trzyma was razem? Kogo nigdy tutaj nie wpuścisz?

Teren wspólny: obszar, który współkształtujesz i o który codziennie dbasz; obszar swobodnego poruszania się – pod warunkiem, że znasz obowiązujące reguły. To przestrzeń, z którą się identyfikujesz albo na którą nie możesz patrzeć. To schronienie i przywilej. Do kogo właściwie należy? Kto wyznacza jego ramy i wyrysowuje granice?

Teren wspólny, teren dzielony, schronienie. Podziemie.

„Teren wspólny” może być tutaj rozumiany jako konkretny fragment przestrzeni publicznej, jako język, metoda pracy, jako schronienie. Odnosi się zarówno do ustalanych umownie ram społeczności, jak i do rozmaitych wymiarów tego, co możliwe do wspólnego odbioru i odczuwania: do dźwięków, ale i do pogody – powszechnie odczuwalnej, przekształconej w ostatnich latach z tematu zdawkowych konwersacji ze znajomymi w perspektywę realnego zagrożenia i w szczególnie istotny temat politycznych sporów.
„Teren wspólny” to zarazem ten obszar, który w marcu 2020 roku gwałtownie skurczył się do porowatych powierzchni odgradzających przestrzeń prywatną od publicznej: okien, balkonów, drzwi samochodów.

Przestrzeń publiczna stała się zagrożeniem, kontakty społeczne powiązano z ryzykiem zarażenia nierozpoznaną jeszcze chorobą. Pandemia Covid-19 błyskawicznie zmaterializowała granice, które dla części z nas pozostawały niewidoczne: wyrysowane na nowo linie graniczne państw, parków, placów zabaw, lasów, komunikacji publicznej czy własnej klatki schodowej dotkliwie zmieniły dostępność tego, co wspólne. Do tego ponownie i bezlitośnie zaktualizowane zostały przywileje – jak choćby te związane ze swobodnym dostępem do ekranu komputera. Powszechnie dostępny i współodczuwany okazał się za to strach o przyszłość i radykalne pogorszenie warunków bytowych.

W okresie pandemii zagrożeniem stały się wszystkie miejsca, gdzie realne staje się odczuwanie drugiej osoby i gdzie można wprost okazać sobie wsparcie i solidarność. Być może przez jakiś czas tereny wspólne będą otwarte tylko dla wybranych – dla tych, którzy nabyli wirusową odporność. Być może za chwilę założenia biopolityki zrealizują się w ten spotworniały sposób: w selekcji na zdrowych i chorych, na uodpornionych i wystawionych na ryzyko zarażenia, na tych, co odzyskają swobodę przemieszczania się, i tych, którzy pozostaną w grupie ryzyka oraz we własnych czterech ścianach. Być może wszystko, co wiedzieliśmy o negocjowaniu wspólnej przestrzeni będzie trzeba zawiesić, a zasady wspólnego funkcjonowania wymyślić zupełnie na nowo. Prawdopodobnie wiele miejsc, w których zwykle lubiliśmy się gromadzić, przestanie istnieć.

All the Things That Could Happen Next

W ramach rezydencji Tim Etchells stworzył neon „All the Things That Could Happen Next” [Wszystkie rzeczy, które mogą się jeszcze zdarzyć], który został usytuowany w Warszawie u zbiegu ul. Emilii Plater i Nowogrodzkiej. Twórca sięga w tej pracy do przyszłych możliwości objawiających się w rozmaitych kontekstach i w różnych skalach. Stawia pytanie o przyszłość w kontekście wydarzeń zarówno małych, jak i wielkich; z jednej strony osobistych i intymnych, z drugiej — przybierających skalę ogólnospołecznych zmian. Być może tym, co neon ujawnia szczególnie wyraźnie, jest niepewność przyszłości oraz kruchość tego, co wydaje nam się stałe — tak w życiu osobistym, jak i społecznym. Nikt z nas przecież nie wie, co się dalej wydarzy. Zwracając na to uwagę i podkreślając różnorodność i niepewność przyszłych możliwości, Etchells każe nam się zastanowić nad naszą własną sprawczością w kształtowaniu przyszłych wydarzeń.
Przy pomocy prostych zdań napisanych z użyciem neonów, świateł LED oraz innych technik Etchells stara się tworzyć miniaturowe narracje; chwile dezorientacji, zdumienia, refleksji i intymności w przestrzeniach publicznych i galeryjnych. Napotykając tak pomyślane neony − czy to na ulicy, czy w białym sześcianie galerii − widzowie zostają wciągnięci w sytuację, która nie jest do końca jasna, w zdarzenie językowe, które wybija z rutyny, wywołuje zmieszanie, jest dwuznaczne. Podobnie jak w innych pracach Etchellsa, brakujące części neonowego obrazu są równie ważne jak te, które go tworzą. Przywołując opowieść albo wyrwaną z kontekstu ideę, neon zaprasza nas do wspólnej wędrówki, nie zdradzając jednak, gdzie ona prowadzi.

Scroll to Top